czwartek, 25 sierpnia 2011

THE GREATEST CHASE OF ALL...cz1

Oczywiście jak nie trudno się domyślić, mowa o najsłynniejszej chyba scenie pościgowej w historii Hollywood ( przynajmniej tej najbardziej znanej )

W roku 1698 lokalne gazety rozpisywały się w pochlebnych recenzjach na temat nowości kinowej jaką był film w reżyserii Petera Yates'a pt. Bullitt



"Film prawdziwy, nie udawany, momentami przerażający, pełen ryku silników...." etc można śmiało powiedzieć, że najlepszy film w historii. Na dodatek film ten wyznaczył standardy,które przez wiele lat uznawane były jako wzorcowe jeśli chodzi o filmowanie pościgów samochodowych.

Nigdy wcześniej nie zadawałem sobie pytania : Dlaczego spośród tylu Muscle Car'ów oferowanych w tamtym okresie wybrano akurat te dwa ;1968 Dodge Charger i Mustang GT? W jaki sposób je zmodyfikowano, aby wytrzymały te mordercze jazdy?

Chłopaki z The Selvedge Yard wypytali o wszystkie szczegóły ekipę, która brała udział w produkcji Bullitta. Oto oni :

Carey Loftin - koordynator kaskaderów i okazjonalny kierowca Mustanga GT
Bud Ekins -główny kierowca Mustanga
Loren Janes - dubler Mc Queena przez ponad 20 lat
Max Balchowsky - człowiek odpowiedzialny za sprawność Mustanga i Chargera podczas kręcenia filmu.
Ron Riner - koordynator transportu dla Warner Brothers na planie filmowym.



"Początki były bardzo trudne. Wcześniej nikt nie nakręcił podobnej sceny, wszystko dla nas było nowe, nie mogliśmy korzystać ze studia, wszystko musiało odbyć się w plenerze. Przed każdą sceną policja, mieszkańcy, ekipa filmowa, kaskaderzy, reżyser i Steve zbierali się na specjalnych zebraniach by przedyskutować w jaki sposób nakręcić scenę pościgu przy prędkości 110 mil na godzinę przy normalnej szybkości kamer.To wszystko działo się na prawdę, nic nie było udawane."

McQueen powiedział jasno - to ma być najlepszy pościg w historii! Wspomina Carey Loftin." Przyszedłem kiedyś do Steve'a i powiedziałem mu, że znam takie ustawienia kamer i odpowiednie ujęcia, gdzie jazda samochodem wygląda szybciej niż w rzeczywistości i można kontrolować każdą scenę.McQueen nie chciał nawet o tym słyszeć..."Pieniądze nie grają roli" powiedział. Zgodziłem się. Steve tylko dodał "Dopóki nie skończą się pieniądze nie powstrzymasz mnie"




CDN

theselvedgeyard.wordpress.com

David Lozeau










www.davidlozeau.com

1941 Plymouth Business Coupe





www.vonskip.com

niedziela, 14 sierpnia 2011

Board track bicycle. cz 3

Projekt prawie skończony.
Prawie z kilku powodów - brakuje odpowiedniego baku z odpowiednim malowaniem , który będzie pod ramą zamiast dechy( ten co przyczepiłem posłuży do odpalenia i dojechania w po właściwy bak ) siodełko zmieni pozycję, jeśli całkiem nie zostanie zmienione. To co kupiłem razem z rowerem to kwintesencja chińskiej produkcji - próbowałem je wyregulować na sprężynach i śrubach - abstrakcja.

No i jeszcze prawdopodobnie zmienię hamulec - ten co jest nie potrafi wyhamować roweru napędzanego siłą własnych mięśni...a co dopiero reszty - na moich wiejskich drogach to by może i starczyło...ale wyjazd do miasta bez hamulców mógłby być....ciekawy ;-)

Całości jeszcze niestety nie odpaliłem - łańcuch jest składany z 2 - ten z zestawu okazał się za krótki do tej ramy. Napinacz okazał się za wąski i przy kręceniu pedałami łańcuch z niego zeskakuje blokując się na tylnej zębatce, którą i tak jeszcze muszę wyregulować, tłumik trzeba podgiąć - generalnie jest lekko pod górkę, ale to co już powstało cieszy moje oczy.










wtorek, 9 sierpnia 2011

Board track bicycle. cz2

Praca wre.







Kilka słów wyjaśnień.
projekt nieco się zmienił.Poprzednia rama była ok, ale udało się znaleźć coś bardziej przypominającego kształtem board tracka ( dzięki Dunde!) w rozsądnych pieniądzach. Jak zepnę wszystko w jedną całość to zrobię zdjęcia :)

ps. Z ramy z poprzednich zdjęć będzie 2 projekt :]






poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Board track bicycle. Projekt start!





Okrągły Velodrom, zbudowany z drewnianych desek 2x4 cale ułożonych wzdłużnie o długości 1/4 do 2 mil. Na torze Indian, Excelsior,unikający wówczas wyścigów Harley-Davidson, do tego Cyclone, Pope, Thor i inni...bez hamulców, praktyczne bez zawieszenia,na cienkich i podatnych na poślizgi oponach i prędkości rzędu 100 mil na godzinę. Zawodnik bez odzieży ochronnej po wywrotce mógł w najlepszym razie wyciągać z siebie drzazgi i starać się uniknąć zakażenia.Piękny sport.

W mojej głowie od dawna kłębią się dziwne pomysły. Życie jest krótkie a natura ludzka jest taka, że jeśli się od razu nie przejdzie do robienia czegoś o czym się myśli i marzy to na 99% już nigdy się tego nie zrobi...Tak narodziła się u mnie chęć zbudowania czegoś na wzór Board Trackera.

Wycieczka do piwnicy gdzie stał stary rower dziadka, chwila oględzin w stylu tu się utnie, tu dospawa i będzie git. Baza pod rower znaleziona.



Projekt w głowie nabierał rozpędu, trochę poczytałem, poszperałem i w końcu dojrzałem do zakupu zasilania do tej już nie całkiem nowej konstrukcji.

Wybór padł na największy możliwy zestaw, czyli , 2-suw o pojemności 66cc i mocy 2,26 kW, czyli tak zwaną 80-tkę. Motor razem z osprzętem trafił do mnie już w piątek, ale z racji wizyty u kolegi Tomka Tyki w warsztacie QSP ( Quick Stick Performance) pod Płockiem ( świetna impreza BTW ;-) )rozpakowałem paczkę dopiero dziś.

Wygląda to mniej więcej tak :



Jakość części jest o dziwo dobra. Spodziewałem się tanich materiałów rodem "Made in China" i miło się rozczarowałem. Przynajmniej tuż po rozpakowaniu wszystko wygląda solidnie.

Serducho:



Gaźniczek



Już widzę, że drzemie w nim zło ;-)



Sterowanie



Wydech



Zbiornik paliwa. Oczywiście zostanie z niego jedynie korek a reszta będzie custom made ;-)



Reszta gratów :



Drobne pasowanie, czy cokolwiek z nowego zakupu pasuje





I jeszcze rzut oka na całość :



Czas zabierać się za skrobanie, spawanie i lakierowanie. W najbliższym czasie dojadą koła i opony oraz pobawię się dremelem pasując do siebie wydech z głowicą :)